"Gór mi mało i
trzeba mi więcej…"
"W górach jest wszystko
co kocham, góry to przystań, niekończąca się nadzieja, że
można żyć życiem i wierzyć, nie dotykając."
To tylko raptem dwa cytaty, ale mam ogromną nadzieję, że będą definiowały moje dorosłe życie.
Słuchając smutnych piosenek zastanawiam się nad sensem studiowania, czująć ból w prawej strony klatki, oglądam zdjęcia domków w Bieszczadach i myślę, chciałabym kiedyś w takim mieszkać. Byłabym "panią na włościach", hodowałabym alpaki, owce, aussie, gotowałabym mojemu mężczyźnie i byłoby cudownie. Latem zajmowałabym zbieractwem żywności dla moich roślinożerców, w deszczowe dni robiłabym ciasta, wiosną zajmowała się najmłodszymi członkami moich stad, jesienią zaczynałabym produkcję przetworów, a zimą odpoczywała i piła wieczorami ciepłe kakao otoczona ramionami i kocem wpatrzona w kominek.
Brzmi to jak jakaś bajka, tandetna historia, miejmy nadzieję, że może w tym momencie moje plany są podawane gdzieś dalej i los, fatum, przeznaczenie przyniesie mi to wszystko: Bieszczady, zwierzątka i faceta, który ze mną wytrzyma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz